Komentarze: 4
Siedziała. Jej łzy, spływając lekko słonym potokiem, wpadały do szklanki z herbatą. Niezrozumiałe uczucia kłębiły się w jej głowie. Chciała je pojąć, były za trudne. Po raz kolejny zaufała komuś. Powierzyła swoje myśli. Oczyściła swoją duszę, wykrzyczała całą złość na świat. A jednocześnie zdołała opisać piękno ciszy. Chciała wierzyć, że pomożesz jej. Powiedziała Ci to. Powiedziała, że jesteś dla niej ważny. Jako ktoś, kogo chciałaby mieć za przyjaciela. Tak bardzo przypominałeś. Nawet o tym nie wiesz.
Pokazałeś, że nic wcale nie jest w porządku. Bo stała sama wśród tłumu ludzi. Rozglądając się z poczuciem porażki w oczach. Ból pojawiał się w jej oczach coraz częściej. Ale oni nie widzieli… Nie potrafili zauważyć czającego się smutku. A ona ciągle się pogrążała. W ciemności swych myśli. Krzyczała milcząc. Wołała, błagała o wyciągnięcie ręki. Wysuwali ją. Ale nim zdołała się jej chwycić, cofali ją…
Zapalili światło. Wdarli się przemocą do jej świata. Zostawili po sobie szczątki jej marzeń. Rozbili szklaną kurtynę, która chroniła ją przez nimi.
A On nie odzywając się, odwrócił głowę. Udawał, że nie widzi. Zamykając usta i umysł zostawił ją samą.