Komentarze: 3
Kim jestem. Jestem człowiekiem. Zranionym. Który boi się tak naprawdę odkryć. Bo czy tak naprawdę kogoś obchodzą uczucia innych? Ludzie są egoistami, najpierw patrzą na własne dobro, a drugi człowiek w tym czasie dla niego zupełnie nie istnieje. Nie podoba mi się to. Kiedyś chciałam być tą, która to zmieni. Myślałam, że jak będę patrzeć na innych, pomagać, stawiać ich dobro na pierwszym miejscu, to będę się czuć lepiej. Nic bardziej mylnego. Ludzie wykorzystają, wycisną wszystko, co im potrzebne i porzucą w kąt, jak niepotrzebną marionetkę. Ale chcę nadal wierzyć, że są ludzie, którzy zasługują na nazwę Szlachetni. Którzy własne dobro potrafią łączyć z troską o innych. Chciałam kochać. Nie szukałam na siłę. Podał mi rękę. Uśmiechnął się. Popatrzył w oczy. Już wiedziałam. To był ten człowiek. Nikt nie wzbudzał we mnie czegoś takiego. A teraz? W moich oczach widać tylko gorycz, smutek, tęsknotę? A kiedyś była tam ufność, uczucie, chęć poznania. Ale ona była lepsza, prawda? Bo nie komplikowała. Od razu pokazała czego chce. Nie bawiła się w sentymenty. Bo była bezpośrednia, niezdobyta? Lubię ją. Ale to mnie przerasta momentami. To, że ona się patrzy w te oczy. To, że to o niej myśli przed snem. A ja mam tylko swoje wspomnienia, gorący kaloryfer, oliwkowe rękawiczki.